Klonazepam, wstęp do bram piekieł

Wstęp do piekła.

Wszystko zaczęło się jakoś w roku 2012, kiedy znajomy lekarz wydrukował mi pierwsze opakowania Clonazepamu 2 mg. Dodatkowo na ryczałt, mimo, że nigdy nie miałem padaczki lub innych chorób, które kwalifikowałyby mnie do tej ” kuracji”.
Byłem po prostu ciekawy…
Ta ciekawość zabrała mi 7 lat życia. Siedem lat zażywania tego leku w dawce 4-6 mg na dobę.
Początkowe efekty były rewelacyjne, sądziłem, że się nie uzależnię, biorąc ” sportowo”.
Jak bardzo się pomyliłem…
Zdobycie kolejnych recept nie było problemem, lekarze rodzinni, drukowali je dla mnie jak świeże bułeczki.
Brałem je sam, nikomu nic nie mówiąc, nawet najlepszy przyjaciel nic nie wiedział.
Takie były początki, nazwałbym to ” początkiem piekieł”.
Opamietanie przyszło znacznie później, na szczęście na chwilę obecną jestem czysty od tych substancji.
Wstęp do bram piekła opiszę w następnych postach.
Jeśli to czytasz, zapamiętaj: benzodiazepiny stosowane ” rekreacyjnie” to nie jest rozwiązanie Twoich problemów aczkolwiek gdybym miał jeszcze raz wybierać, wybrałbym je niż dopalacze, jako alternatywe na ” mniejsze zło”.
Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Klonazepam- wstęp do bram piekieł.


 

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Wprowadzenie, przywitanie nowych Czytelników

Serdecznie wszystkich witam.

Utworzyłem tego bloga, ponieważ chciałbym podzielić się z Wami swoją historią uzależnienia od różnych substancji psychoaktywnych, głównie benzodiazepin, w tym klonazepamu, estazolamu, tramadolu, xanaxu, oraz wielu innych substancji.
Jeśli chcecie, możemy nawiązać dialog, oparty na wirtualnej grupie wsparcia.
Ten post będzie krótki, rzeczowy i na temat,tak abym mógł przedstawić Wam ogólną tematykę.
W następnych postach będę opisywał swoją walkę z uzależnieniem, opiszę wszystko z mojego życia, ” krok po kroku”, tylko proszę, nie osądzajcie mnie negatywnie.
Wiele kosztowało mnie abym mógł się przed Wami otworzyć.
Pozdrawiam i zapraszam do udziału we wspólnej dyskusji, rozmowie.
Tomek.

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Recepta, system kontroli ?

Chciałem w tym miejscu podzielić się z Wami tym w jak łatwy sposób można dostać receptę na substancje psychoaktywne.

Był to najbardziej preferowany przeze mnie sposób na zdobycie niemalże każdej benzodiazepiny.

Dlaczego?

Odpowiedź jest naprawdę prosta: wiedziałem, że kupię środki farmakologicznie sprawdzone a więc bezpieczne. Do tego faktu mogę dodać, że legalne bo z faktycznego przepisu lekarza.

Nie musiałem nigdy niczego kupować z nielegalnych źródeł, narażać życie i sytuację w której byłbym pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Recepty i związane z nimi system kontroli w Polsce to fikcja, jeśli jesteś ubezpieczony a lekarz przepisuje środki pełnopłatne. Wtedy nigdy nie weryfikują tej recepty.

Mam na myśli recepty ” RW”,’recepty na leki narkotyczne to zupełnie inna historia.

Niejeden lekarz tak mi właśnie powiedział, drukując, po mojej sugestii, druki na co chciałem.

Nie winię ich za to, mieli jak najlepsze intencje.

W internecie roi się od wpisów, pytań, jak zagadać lekarza aby dostać to czy owo.

To bezsens bo wszystko zależy od niego.

Ja byłem zawsze stanowczy ale kulturalny, nigdy o nic nie prosiłem.

Lekarze rodzinni sami wyłapywali sens rozmowy.

Co dziwne, nigdy też nie musiałem zapłacić złotówki za ” fatygę”.

Piszę to wszystko aby ostrzec innych, jak łatwo w naszym kraju, wpaść w problem lekomanii.

Lekarze na większość benzodiazepin, w tym klonazepamu, drukowali mi recepty latami.

I można się zapytać: czy system kontroli zadziałał?

Pytanie jest retoryczne a odpowiedź na nie pozostawiam Wam.

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Narkomania- choroba duszy i ciała.

Tak jak pisałem wcześniej, już od najmłodszych lat, interesowałem się chemią, związkami chemicznymi, zmieniającymi świadomość człowieka.

W gimnazjum poznałem kolegę, którego matka była lekarzem, sama też zażywała Relanium i Estazolam.

Wtedy też zaczęły się pierwsze wypisywanie recept z jej prywatnych druków.

Pamiętam pierwszą podrobioną i zrealizowaną receptę na Estazolam. Odczucia z tym związane, fascynację, euforię po mieszankach tych leków.

Nie trwało to zbyt długo.

Potem zaopatrywałem się w druki recept u lekarza rodzinnego.

Bez żadnych zahamowań wypisywał mi to, co mu sugerowałem.

Wtedy nie wiedziałem nic o tramalu i klonazepamie.

Najgorsze miało dopiero nadejść…

Teraz z perspektywy czasu, widzę, że ta ucieczka była spowodowana u mnie różnymi czynnikami. Depresją, uczuciem bezsensu życia, wewnętrzną pustką.

Jak wiele bym dał aby móc cofnąć czas.

Mimo, że jestem czysty, mam świadomość, że to poczucie ” głodu”, pozostanie u mnie do końca życia.

Szczególnie jak chodzi o klonazepam.

Jest to wyjątkowo ” złośliwa” benzodiazepina, niesamowicie szybko uzależnia a jej odstawka jest gorsza od detoksu od heroiny.

Wiem to z własnego doświadczenia.

Tym razem, mi się nie udało. Wczoraj wieczorem wziąłem 150 mg tramadolu, dzisiaj około 1 w nocy zrobiłem dorzutkę.

Dziwne się czuję bo zawsze tramadol działał na mnie jak taki speed a dzisiaj jestem lekko śpiący i oszołomiony.

Dopiero jutro przyjdą zapewne wyrzuty sumienia…

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

„Go ask Alice”

Zatytułowałem ten post nazwą amerykańskiej książki o 15-letniej Alicji, która, mówiąc w bardzo wielkim uproszczeniu, była uzależniona od najcięższych używek.

Znam tą książkę na pamięć, choć tylko raz ją przeczytałem.

Dlaczego o niej wspominam?

Bo mam tą samą świadomość jak ta 15- latka, że najprawdopodobniej nie wygram z uzależnieniem. Ona zmarła samotnie w domu ( tak umierają narkomani/lekomani, w zupełnej samotności) przedawkowując heroinę po detoksie.

Biła się z myślami, walczyła ale cóż, niestety przegrała i miała tą świadomość, że najprawdopodobniej umrze.

Dziwne bo ja ją też mam. Jestem czysty, hery nie ruszałem nigdy, choć chciałem zamówić oxykontin, niestety przewalili mnie.

Nie wiem, kiedy ani jak umrę, czy przyczyną będą stymulanty, tramadol, czy inna mieszanka.

Czytając jej historię życia, zaledwie 15-letniego, zauważyłem, bardzo wiele podobieństw między nią a mną.

Może być też tak, że z narkomanią nie wygrywa się nigdy w 100%…

Tego nie wiem, ale póki żyję, podzielę się z Wami moimi swiadectwami

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Klonazepam

Nikt, kto mnie zna, nigdy nie powiedziałby, że mam problem z lekami i narkotykami.

Nawet przez myśl by mu to nie przeszło.

Zawsze zadbany, elokwentny, liceum z czerwonym paskiem, potem studia.

Tramadol i inne twarsze shity, pojawiły się później.

Najpierw były benzodiazepiny, czego ja nie spróbowałem, wśród nich ” król”, klonazepam, czasem trawa i alkohol.

Sam się dziwię, że to jeszcze cud, że żyję.

Nawet Xanax mnie nie klepał, szkoda było na niego pieniędzy.

I takie mixy, klony, estazolam + piwka ( do nich zawsze miałem słabą głowę), wódki praktycznie nigdy.

Lecąc na takich wynalazkach, człowiek czasami obojętnieje na wszystko.

Tak było też ze mną.

Liczyły się tylko pieniądze i recepty.

Nie zapomnę, gdy któregoś dnia, skończył mi się zapas i recepty.

Wpadłem w totalną panikę. Wiedziałem, że bez klona długo nie pociągnę.

Poszedłem do apteki, zagadałem, dostałem.

” Tylko przynieść receptę na jutro”.

Przyniosłem i to na 3 opakowania ” dwójek”.

Zapłaciłem, wyszedłem.

Nie chciałem spalić sobie źródła.

Wtedy powoli dochodziła do mnie świadomość, że biorę, nie po to aby czuć fazę ale żeby normalnie funkcjonować.

Jak z heroiną.

Na początku bierzesz, dla fazy, potem aby normalnie funkcjonować.

Niestety, u mnie się to sprawdziło..

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Kolejny stracony dzień

Kto słuchał kawałka Peji, wie dlaczego dałem taki tytuł posta.

Godzina 9, poranna kąpiel, kawa, papieros. W duszy pustka.

Patrzę przez okno, wszystko oświetlone porannym promieniem słońca.

Żyć nie umierać.

Jednak nie dla mnie.

Złapał mnie moralniak, po tym jak wczoraj zażyłem fenterminę. Miałem w syropie i tabletkach.

Jednak tabletki mają 30 mg chlorowodorku fermentyny a syrop 15.

Wolałem coś ” słabszego”, myślałem, że jadąc swojego czasu na fecie a raczej mecie, jestem ” wyćwiczony”.

Hehe, dobre. ” wyćwiczony”…

O mało nie skończyło się to zawałem, mimo bardzo młodego wieku.

Miałem przecież tramadol, legalny, w kapsułkach, 150 mg SR, zawsze działał na mnie uspokajająco i jak mały speed.

Ale to wiązałoby się z dorzutką benzosów a ich po otruciu wolę nie ruszać.

Może zamiast tramalu, małe piwo i wypad na miasto?

Narazie siedzę przed kawą i patrzę w okno..

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Dalsze życie na krawędzi

Tak jak pisałem wcześniej, moja przygoda z benzodiazepinami zaczęła się ok. 6 -7 lat temu. Definitywnie zacząłem kończyć ten ” romans” w grudniu, 2018 roku, jednak zbyt szybko zrobiłem redukcję, potem detoks.

Wystąpiły u mnie niemal wszystkie zespoły odstawienne ale lęk i zaburzenia równowagi były w tym najgorsze.

Tak przemęczyłem się w domu kilka miesięcy, w zupełnej samotności.

Do tej pory nikt nie wie przez co przeszedłem a było to istne piekło.

Nie jestem konsekwentny, miałem przecież pisać chronologicznie ale srać na to.

W następnych postach, opiszę Wam wszystko dokładnie, teraz jestem trochę zmęczony i rozbity.

Jeśli chcecie, możecie wziąść śmiało udział w dyskusji, udostępniać to dalej.

Moja historia niech będzie dla Was przestrogą.

Ciekawe ilu mamy w Polsce kloniarzy lub tych co lubują się w Tramadolu?

Pewnie setki jak nie tysiące…

Opublikowano Narkomania | Skomentuj

Klonazepam, dalsza część przygody

Klonazepam-dalsza część ” przygody”.

Tak, jak wspomniałem wcześniej, lekarze rodzinni bezproblemowo drukowali mi recepty na ten lek, wystarczyły dwie wizyty, potem zostawiałem ” liściki” w rejstracji, dopisując coraz to nowsze ” specyfiki”.
Gdybym miał wymienić wszystkie te leki, nie starczyłoby mi nocy.
Pomocnym w tym wszystkim był bardzo popularny portal w internecie, gdzie ludzie wymieniają się doświadczeniami z rożnego rodzaju substancjami.
Tak więc doszły inne ” wynalazki”, jak estazolam, relanium, tramadol, signopam, itd.
Przerażające jest to, w jak łatwy sposób można dostać w Polsce, w legalny sposób, recepty na naprawdę bardzo silne i mocne środki.
Nigdy nic nie zamawiałem przez Internet bo i po co, skoro miałem to za grosze, legalnie, w gabinecie od lekarza POZ.
Postaram się jednak wszystko opisywać chronologicznie, zacznę od mojego pierwszego ” romansu” z najbardziej złośliwą benzodiazepiną- klonazepamem.
Początki były piękne, pełen relaks, uspokojenie, czułem, że mogłem góry przenosić.
Lekarze drukowali recepty na 2-3 opakowania miesięcznie w dawce 2*1 lub 2*2. Jak dla dorastającego chłopca, było to naprawdę dużo…
Początkowo brałem raz na kilka dni, sam ustalając sobie dawkę.
Potem mieszałem to z innymi lekami aby wzmocnić euforię.
Zanim się zorientowałem, wszedłem w bagno…
Opublikowano Narkomania | Skomentuj