Klonazepam-dalsza część ” przygody”.
Tak, jak wspomniałem wcześniej, lekarze rodzinni bezproblemowo drukowali mi recepty na ten lek, wystarczyły dwie wizyty, potem zostawiałem ” liściki” w rejstracji, dopisując coraz to nowsze ” specyfiki”.
Gdybym miał wymienić wszystkie te leki, nie starczyłoby mi nocy.
Pomocnym w tym wszystkim był bardzo popularny portal w internecie, gdzie ludzie wymieniają się doświadczeniami z rożnego rodzaju substancjami.
Tak więc doszły inne ” wynalazki”, jak estazolam, relanium, tramadol, signopam, itd.
Przerażające jest to, w jak łatwy sposób można dostać w Polsce, w legalny sposób, recepty na naprawdę bardzo silne i mocne środki.
Nigdy nic nie zamawiałem przez Internet bo i po co, skoro miałem to za grosze, legalnie, w gabinecie od lekarza POZ.
Postaram się jednak wszystko opisywać chronologicznie, zacznę od mojego pierwszego ” romansu” z najbardziej złośliwą benzodiazepiną- klonazepamem.
Początki były piękne, pełen relaks, uspokojenie, czułem, że mogłem góry przenosić.
Lekarze drukowali recepty na 2-3 opakowania miesięcznie w dawce 2*1 lub 2*2. Jak dla dorastającego chłopca, było to naprawdę dużo…
Początkowo brałem raz na kilka dni, sam ustalając sobie dawkę.
Potem mieszałem to z innymi lekami aby wzmocnić euforię.
Zanim się zorientowałem, wszedłem w bagno…
Gdybym miał wymienić wszystkie te leki, nie starczyłoby mi nocy.
Pomocnym w tym wszystkim był bardzo popularny portal w internecie, gdzie ludzie wymieniają się doświadczeniami z rożnego rodzaju substancjami.
Tak więc doszły inne ” wynalazki”, jak estazolam, relanium, tramadol, signopam, itd.
Przerażające jest to, w jak łatwy sposób można dostać w Polsce, w legalny sposób, recepty na naprawdę bardzo silne i mocne środki.
Nigdy nic nie zamawiałem przez Internet bo i po co, skoro miałem to za grosze, legalnie, w gabinecie od lekarza POZ.
Postaram się jednak wszystko opisywać chronologicznie, zacznę od mojego pierwszego ” romansu” z najbardziej złośliwą benzodiazepiną- klonazepamem.
Początki były piękne, pełen relaks, uspokojenie, czułem, że mogłem góry przenosić.
Lekarze drukowali recepty na 2-3 opakowania miesięcznie w dawce 2*1 lub 2*2. Jak dla dorastającego chłopca, było to naprawdę dużo…
Początkowo brałem raz na kilka dni, sam ustalając sobie dawkę.
Potem mieszałem to z innymi lekami aby wzmocnić euforię.
Zanim się zorientowałem, wszedłem w bagno…